Hałasy z trasy
Wrzesień
7.09.2013
Po niedużej przerwie ruszamy w objazd, na basie gra w zastępstwie za nieobecnego w Polsce Stagracza Andrzej Kalus. Dzisiaj - przy pięknej słonecznej pogodzie - odwiedzamy Dąbrowę, gdzie odbywał się bardzo fajny, o kameralnym, a jednak otwartym i ambitnym charakterze ciekawy przegląd.
Setki osób z całego kraju przyjechały do Dąbrowy na piąte, jubileuszowe Dąbrowskie Spotkania z Poezją Śpiewaną ZAMCZYSKO. Program imprezy umożliwiał każdemu odnalezienie tego, czego poszukuje w twórczości autorskiej. Mieliśmy więc akcenty liryczne, folkowe, turystyczne, harcerskie a także bluesowe, rockowe i reggae. A wszystko mieści się w kategorii piosenek z nurtu Krainy Łagodności! Najważniejsze od pięciu lat jest bowiem przesłanie zamknięte w prezentowanych tekstach, gdzie muzyka, choć nieodłączna, pełni rolę służebną. Tegoroczne ZAMCZYSKO było zrealizowane dzięki środkom budżetu Gminy Dąbrowa, wsparciu z Urzędu Marszałkowskiego oraz z Małych Projektów przyznawanych przez LGD Partnerstwo Borów Niemodlińskich w ramach działania 413 Wdrażanie lokalnych strategii rozwoju objętego PROW na lata 2007–2013

– jak piszą o przeglądzie i o sobie organizatorzy. Dobrze piszą, bo wszystkie te walory można było usłyszeć u stóp (niestety zaniedbanego) zabytku architektonicznego, czyli tytułowego zamczyska. Darek Czarny i Rafał Nosal, tworzący znany i lubiany duet byli już na miejscu od piątku – grając swój autorski program, a także udzielali się jako instruktorzy warsztatowi (śpiew, gitara). Można było tu spotkać ludzi z całej Polski, wspólnie pośpiewać, pobiwakować w namiotach, ogrzać się przy ognisku (noce już zimne!), spotkać bardzo ciekawe postacie. Jedną z nich jest – poetka Wiesława Kwinto-Koczan, Wuka. Jej wiersze tak chętnie są dziś wykonywane przez liczne zespoły z nurtu krainy łagodności. Bardzo miła ta Poetka, taka bezpośrednia i skromna. W przeglądzie wzięli także udział: Klub 50, Maciej Służała, Krzysztof Napiórkowski, CZARNY&NOSAL, Piotr Bukartyk i Szałbydałci, Iluzja, Basia Beuth, Na Bani, my, Słodki Całus od Buby i Bez Jacka.
Po odbyciu próby akustycznej, spędzaliśmy czas turystycznie i rekreacyjnie- zwiedzając pod wodzą Wodza - Zbyszka Janowskiego (dyrektor i główny organizator ZAMCZYSKA) obiekt niezwykły na Ziemi Niemodlińskiej, ach jakże szkoda, że tak zaniedbany, pewnie skazany na powolny rozpad!...? Zamczysko wydało mi się dość ponure w tej wersji („chodźcie zobaczyć, jak się nie powinno postępować z zabytkami”), co zupełnie nie szło w parze z tym, co się działo na scenie. Kręte, charakterystyczne dla tego obiektu kominy na dachu były dla mnie swoistą metaforą pokrętnych ścieżek, jakimi wędrują różne projekty rewitalizacyjne, do których nikt prawie nie ma serca, ani chyba przygotowania merytorycznego… smutne to. Wszystko opowiedział nam i pokazał Zbyszek, zajmujący się troskliwie wszystkimi występującymi z okazji przeglądu, zaangażowany bardzo w działania na terenie gminy.
O NAS - zacytuję wypowiedź umieszczoną na stronie „Zamczyska”, bo mnie samej nie wypada piać z zachwytu na temat własnego zespołu. Ale atmosfera i przyjęcie było tak gorące, że chyba mogę się pochwalić.
Tak, dobrze nam się grało - akustyka fajna, scena dobrze przygotowana. To lubimy. No i – muzykalna publiczność, która także gorąco przyjęła Jubilatów- czyli zespół BEZ JACKA, świętujący w tym roku 30-lecie. O czym już wspomniałam w relacjach z Rozsypańca. Wspierali ich chłopaki ze Słodkiego Całusa od Buby, a i Wojtek Czemplik dołożył kilka dźwięków w starszych balladach, które przecież kiedyś wykonywał i nagrywał z pierwszym składem zespołu.
Można życzyć organizatorom Zamczyska tylko szczęśliwego ciągu dalszego.
8.09.2013
Jedziemy na północ, za Bydgoszcz, do Sępólna Krajeńskiego. Tam - przygotowano wspaniały jubileusz X lat działalności Warsztatu Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu „Dorośli – Dzieciom” w Sępólnie Krajeńskim. Wiesia Stafiej, szefowa, znakomita organizatorka, zapewniła nam komfort pracy na scenie, umiejętnie łącząc pokaz umiejętności innych gości (np. Andrei Batoga), podopiecznych Stowarzyszenia, a także oficjalnych Przemawiaczy z okazji, co jak wiadomo jest bardzo ważnym punktem takich uroczystości.
Zanim jednak to wszystko nastąpiło, przeżyliśmy chwilę grozy, gdyż jak się okazało, Andrzej Kalus nie zapakował do busa wieczorem swojej gitary basowej (została znaleziona i zabezpieczona przez Szefa Zamczyska- Zbyszka Janowskiego), a ponadto w futerale miał tam zanotowany cały program (nuty), który miał za godzinę wykonać. Znalazła się basówka zastępcza, nuty przesłano drogą elektroniczną (dzięki Zbyszkowi i Marcinowi Wojtkowiakowi wszystko wróciło prawie do normy). Andrzej miał stresa jak Mount Everest, ale dał sobie radę, choć, wiadomo, na swojej gitarze gra się najlepiej.

Chwile wzruszenia przeżywaliśmy natomiast, śpiewając już bez mikrofonów „Cyrklowo i linijkowo” wraz z publicznością, która akurat tam w Sępólnie doskonale wie, że w życiu nie chodzi, aby tylko żyć.
Przesmaczna uroczysta kolacja, rozmowy z Krzysiem Stafiejem, innymi gośćmi wieczoru, wspaniałe torty i toasty na zakończenie – jak tu nie lubić Jubileuszy? Na fotce pokazujemy tort, jaki dostaliśmy od Warsztatowiczów: wykonany z maksymalną starannością z kremowej tekturki, ozdobiony koralikami i wstążkami, tiulowymi cackami, zawierał w każdym z kawałków cukierka i słowa podziękowania:
„Szczęśliwym jest tylko ten człowiek, który nie goni za szczęściem jak za motylem, ale za wszystko co otrzymuje, potrafi być wdzięczny” [Phil Bosmans] – dobre, prawda? A jakże trudno do zrealizowania…
13.09.2013
Burzowa pogoda, ulewne deszcze, to wszystko zniechęcało nas w drodze do Bełchatowa, gdzie przygotowano plenerową scenę tuż obok Muzeum Regionalnego. W parku odbywały się trzydniowe XXXI Ogólnopolskie DNI PSZCZELARZA. Oprócz wystaw, seansów filmowych, wykładów, prelekcji na temat hodowli i ochrony pszczół, fantastycznych okazji do posmakowania miodów i wyrobów regionalnych na straganach, można było posłuchać muzyki.
Grały orkiestry, śpiewali wokaliści, a my byliśmy „atrakcją” pierwszego wieczoru tych uroczystości. Zanim weszliśmy na scenę - lało jak z cebra, więc najwytrwalsza publiczność schroniła się pod namioty i daszki straganów. Zapadła ciemność i nareszcie deszcz przeszedł. Więc dla ok. setki chętnych, która pozostała na placu zagraliśmy godzinny koncert. Zimno było okropnie, ale okazuje się, że do naszej muzyki można się pobujać, co skwapliwie czyniono.
Wieczór był o tyle magiczny, że właściwie dialogowaliśmy swobodnie ze słuchaczami, wspólnie tworząc materię koncertu, a jeden z panów pszczelarzy wtargał na scenę beczkę miodu dla nas, abyśmy zdrowi byli! Cudowne.
Jeszcze milej nam było rozgrzać się potem przy wspólnej kolacji, smakując ciast, nalewek i wędlin u serdecznych gospodarzy tych spotkań bełchatowskich – z taką gościnnością można się spotkać tylko w Polsce, „miód na serce”, po prostu.
Dzięki!
14.09.2013

Zajrzawszy po drodze do Częstochowy i sklepu muzycznego (struny trzeba często wymieniać), zajechaliśmy w odwiedziny do ojca Natana, znajomego franciszkanina. Wymieniając poglądy na wiele różnych życiowych spraw i zakrętów ruszyliśmy do Wielunia (niedaleko od Częstochowy), aby tam u ojców franciszkanów zagrać i zaśpiewać w ramach V Jarmarku Franciszkańskiego. Cały zespół kościelno-klasztorny jest przepiękny, można tam wędrować godzinami, modląc się, poznając historię, dumając nad ludźmi i czasami. W barokowym kościele zaśpiewać - o, to niezwykła przyjemność i jakaś chyba nobilitacja dla naszego zespołu. Naprawdę się wszystko udało, a Łoś, nasz akustyk, miał pół godziny (a może nawet tylko 20 minut) na przygotowanie miejsca wydarzeń, bo tego dnia nie byliśmy w kościele tylko my, rzecz jasna. Uwinął się mistrzowsko!
Słuchacze byli poruszeni tym, co się wydarzyło u franciszkanów, śpiewali z nami w finale, a jedna pani, 90-letnia, przyszła kupić płytę, zachwycona brzmieniem i piosenkami. Usłyszeć komplement od takiej wytrawnej słuchaczki, to nie byle co!
Wszak słyszała już niejedno, a sama te śpiewała wiele lat, bo Wieluń ma świetnie tradycje chóralistyczne. Na pewno będziemy ten koncert długo wspominać.
15.09.2013

Podróż do Buska Zdrój wydłużyła się o ponowne odwiedziny Częstochowy i Jasnej Góry. Tej niedzieli było tam mnóstwo pielgrzymów z całego świata, odbywała się też ogromna (liczna) Msza polowa dla ludzi SOLIDARNOŚCI. W Polsce nie jest wcale tak spokojnie, jak by się chciało, ale sama modlitwa na pewno nie wystarczy, aby coś zmienić, poprawić w naszym życiu, jestem o tym przekonana.
Mając malowniczą panoramę Ponidzia przed sobą, dotarliśmy do uzdrowiska. Właśnie było po ulewie i wszyscy wczasowicze i kuracjusze ruszyli na spacery do parku zdrojowego. My - w ślad za nimi. Potem przed wejściem do Buskiego Samorządowego Centrum Kultury odwiedziliśmy pomnik Wojtka Belona – chętnie się sfotografowałam na pamiątkę z moim byłym mentorem … kiedy to ostatnio rozmawialiśmy? W 1985 roku…
Koncert w wypełnionej sali, dla między innymi darczyńców parafii i kościoła św. Brata Alberta w Busku-Zdroju (zbieramy na zakup ław do kościoła) – tamtejsza wspólnota działa prężnie i skutecznie- za co oczywiście im dziękujemy! Koncert udany, przyjechał do nas Adam Ziemianin, został serdecznie przyjęty i oklaskiwany. Dzięki państwu Krukom mógł wygodnie odbyć podróż z Krakowa i z powrotem. A ciasta pani Grażyny – to już legenda tras koncertowych U STUDNI. Świetne!
Śpiewamy premierowo tzw. „Biesiadną” – chyba się spodoba…
Nocujemy w urokliwym pensjonacie „Zamek Dersława”, cały następny ranek poświęcając na pracę warsztatową.
16.09.2013

Następny punkt podróży to Kłobuck, gdzie zaproszono nas przy okazji XII Dni Długoszowskich do ozdobienia wieczoru muzyką i słowem w ramach „Wszechnicy Długoszowej”. Pełna sala, choć to poniedziałek, wszyscy rozśpiewani, rozsmakowani w muzyce, to niesamowite, bo chyba po raz pierwszy publiczność gwizdała i krzyczała (ale to było wszystko bardzo przyjazne), zachęcając nas do bisowania.
No i na zakończenie – otrzymaliśmy pamiątkowy medal wybity z okazji Dni Długoszowskich – przez Ponadregionalne Stowarzyszenie Edukacyjne ”Wieniawa”. Dziękujemy.
21.09.2013
Jedziemy do Szklarskiej Poręby, na zaproszenie harcerzy, organizatorów ogólnopolskiego rajdu GRANICA. O tej imprezie warto więcej wiedzieć:
W dniach 19-22 września 2013 r. po raz dwudziesty pierwszy szlakami Karkonoszy prowadzić będzie Harcerski Górski Rajd „GRANICA”. Harcerze, nie tylko z Dolnego Śląska, ale i z całej Polski, wędrować będą szlakami turystycznymi Kotliny Jeleniogórskiej.
Harcerze, przemierzając Sudety, realizują jedną z ważniejszych idei życia harcerskiego: Służbę i Wyczyn. To właśnie na tym rajdzie harcerze i wędrownicy przekonują się, co znaczy trudna trasa, długie podejście, niedopasowane buty i ciężki plecak. Wszystkie niedogodności przygotowują nas do trudnego dorosłego życia, uczą pokory dla gór i trudnych warunków atmosferycznych, które doświadczają nas od czasu do czasu w Karkonoszach.
W tym roku pieśń „Bratnie słowo sobie dajem, że pomagać będziem wzajem” nabiera prawdziwego, szczególnego znaczenia, wartości nie do przecenienia, bo chodzi o ludzkie życie.
„Alert Justyna” to swoiste Harcerskie Pogotowie Ratunkowe, szybka gotowość do niesienia pomocy, stan czuwania - akcja mająca na celu pokazanie mobilność, niezawodność i zaangażowanie sił harcerzy. Urzeczywistnieniem słów, że „Pomagać Będziem Wzajem” jest zadanie przedrajdowe. Każdy w swoim sumieniu podsumuje swoje dokonania, a dla komendy rajdu patrole przygotują meldunek z działań na rzecz znakomitej instruktorki Justyny Piotrowskiej z hufca Oława.
Wszystkim uczestnikom „Granicy” życzę powodzenia w przygotowaniach do rajdu, a komendom tras wspaniałych pomysłów uatrakcyjniających wędrówkę patrolom. Do zobaczenia na rajdzie.
Czuwaj!
Piotr Pamuła harcmistrz
Komendant Rajdu Granica

Tak zachęcał do udziału druh komendant. Myśmy spotkali tych dzielnych Rajdowiczów już po zmroku, na Skwerze Radiowej Trójki w Szklarskiej Porębie – i z racji tego wspomnianego zimna chyba nasza publiczność przeskakała cały koncert, przetańczyła i prześpiewała, dodając nam ducha i podnosząc temperaturę, która już była bliska po godzinie 20.00 - 5oC. Jak przystało na pierwszy dzień jesieni, nie zrażaliśmy się, a koncert będę pamiętała, mając przed oczami falujące głowy i ramiona młodych ludzi, którzy zapełnili Skwer. Warto było tu przyjechać.
Czytaj dalej...
