Hałasy z trasy

Maj

1.05.2013
EKO - FESTYN

1 maja 2013 - Święta Góra - Strumienie Wody Żywej, Największe Bańki Mydlane Świata, Teatr Kulinarny Krzysztofa Górskiego, gry i zabawy dla dzieci, turniej łuczniczy, parada motocykli, zabawy z gliną, koncert Tadeusza Woźniaka oraz zespołu "U Studni" oraz wiele innych atrakcji.

Podczas festynu prowadzona będzie zbiórka zużytych płyt CD i DVD, zużytych baterii oraz zużytych telefonów komórkowych i ładowarek, rozdawane będą torby ekologiczne, a na wszystkich czeka darmowy posiłek. Szczegóły na plakacie. Jednym z organizatorów jest Gmina Piaski.



Tak krzyczały o tym niezwykłym wydarzeniu z naszym udziałem zapowiedzi internetowe i nagłówki gazet. Adam Ziemianin, U Studni, Tadeusz Woźniak z zespołem, chór z Turku Viribus Unitis i Leśna Akademia Śpiewu pod batutą Joanny Gogulskiej – z ochotą przygotowali się do koncertu Bazylice Świętogórskiej ( Głogówko 15). Splot problemów związanych z ekologią i człowieczeństwem natchnionym przez Ducha Świętego stanowił oś kompozycyjną koncertu, który rozpoczął się bardzo uroczyście od przemowy księdza Jakuba Przybylskiego ze Świętej Góry. Następnie Wojtek Czemplik, jeden z organizatorów całej tej „pozytywnej zawieruchy”, promował wraz z prezesem i członkami Stowarzyszenia Świętogórskiego im. Józefa Zeidlera ósmą już płytę Musica Sacromontana, wydaną dla upamiętnienia festiwalu z 2012 r. Nastąpiły przemowy, gratulacje, życzenia, wyrazy radości, a potem już „Strumienie Wody Żywej” płynęły do publiczności, ogrzewając wszystkich lekko już schłodzonych w barokowym wnętrzu Bazyliki.

Zachwyceni miejscem i tematem - słuchali z uwagą kolejnych propozycji, a zaczęło się od Źródła Jacka Kaczmarskiego. Potem – recital Tadzia Woźniaka z towarzyszeniem całego zespołu: Jola Majchrzak, Piotr Woźniak, skrzypek Mariusz Jagoda) a także Chóru VIRIBUS UNITIS z Turku, który nadał potężne brzmienie finałowej piosence Zegarmistrz światła, fantastycznego przeboju Tadeusza, legendy polskiej muzyki XX wieku.

Nastąpiło potem świetne, entuzjastyczne śpiewanie VIRIBUS UNITIS oraz Leśnej Akademii Śpiewu – w pięknym repertuarze pojawiły się utwory Grzegorza Ciechowskiego; w aranżacji na te młode, wspaniałe głosy zabrzmiały świeżo, interesująco, czasem kontrowersyjnie.

Aż wreszcie - U Studni - czyli my - w skróconym mocno programie, bo koncert był w ogóle bardzo długi. Walczyliśmy dzielnie z akustyką pomieszczenia, w czym spisywał się doświadczony ćwik stołu mikserskiego - czyli Łoś. Nasze piosenki porwały słuchaczy, a dodatkowo recytowanie wierszy przez samego Adama Ziemianina dodało szlachetnego smaku całości występu.

Chór Joanny śpiewał z nami w finale jeszcze cztery piosenki – a ostatnia piosenka Cyrklowo i linijkowo na Zarębku, bisowana dwukrotnie, stała się jakimś rodzajem hymnu w tym nadzwyczajnym momencie i miejscu. Można fragmenty koncertu ujrzeć i posłuchać korzystając z linków na naszej stronie www.

W ogrodach klasztornych toczyły się jeszcze późne, serdeczne rozmowy, które przedłużyły się jeszcze długo w nocne dysputy przy dobrym jedzonku w gościnnym refektarzu.


czwartek, 02.05.2013 – data wyjątkowa!

To specjalna, ważna data w naszej historii zespołu – albowiem tego dnia na zaproszenie redaktora Zbigniewa Krajewskiego nasze piosenki gościły na antenie radiowej Jedynki, a piosenka Wciąż przed siebie była radiową piosenką dnia (nadana czterokrotnie, ale i potem w ciągu majowego tygodnia także się pojawiała). Na rozmowę na żywo zgłosili się: Darek, Rysio i Wojtek. „Dziewczyny pracują” – mówiono o mnie i Justynie, Andrzej, Adam i Łoś też zapracowani w innych przestrzeniach... Więc = opowiadali o U Studni trzej koledzy. Pan redaktor podkreślał, że ujmuje go w naszym śpiewaniu „umiłowanie świata wolności, pogody, wartości i pochwała natury”.

Ilustracją rozmowy były także inne piosenki z naszej ulubionej płyty, więc gościna była OWOCNA! Darek na pytanie redaktora Krajewskiego o mnie - odpowiedział tak uroczo, że teraz będę miała trudne zadanie, aby rzeczywiście stać się taką kobietą, o jakiej mówił Darek... He He He...

A tymczasem radio nadawało komunikaty ze świata: pijani turyści w Tatrach, przygotowania do olimpiady w Soczi, groźba nałożenia międzynarodowych sankcji na Bangladesz, wypadki drogowe, u nas w Polsce - święto flagi narodowej... świat pędzi i gna, wszystko przeraża i zachwyca... Zapowiada się na majowy weekend deszczowa pogoda, opady gwałtowne z gradem!
A my – gramy.

03.05.2013

Pada, pada, pada... Czy wróży to dobrze dla nas i naszej publiczności, spędzającej czas na majówkach?

Dolina Pałaców i Ogrodów w Kotlinie Jeleniogórskiej kusi i nęci - bogactwo oferty turystycznej na ten dzień także zaplanowano koncerty, m.in. nasz w Bukowcu, k/ Jeleniej Góry, w zabytkowej, odrestaurowanej stajni przypałacowej, koncert Wolnej Grupy Bukowina w Lubawce, koncert Bez Jacka w Kamiennej Górze, koncert Do Góry Dnem w Gospodarstwie Agroturystycznym Cicha Woda w Lasocinie...

W deszczu zajeżdżamy najpierw do pobliskiego Wojanowa, na rozgrzewającą herbatę, zafundowaną przez panią Grażynę Kolarzyk z Fundacji. Potem już na spotkanie z publicznością, która przybyła TŁUMNIE!!!! Od razu w stajni zrobiło się cieplej, tak „wizualnie” cieplej, bo ludzie się uśmiechali do nas, a my do nich. No i granko! I śpiewanko! Wspólnie- a jak! Dołączyła do nas Justyna Wojtkowiak, która majówkę spędzała z rodziną w gronie zaprzyjaźnionych turystów. Byli wśród nich nasi przyjaciele z Do Góry Dnem, więc Jeszcze grajmy wykonaliśmy wspólnie na 6 głosów + publiczność.

Na jeden dzień rozjechaliśmy się do innych zajęć, aby spotkać się 5 maja w drodze do Przemyśla.

05.05.2013
Nazbyt długa zima, deszczowe zimne dni, a także codzienny miejski gwar, wszystko to sprawiło, że jak nigdy przedtem pragnęliśmy słońca i wypoczynku. Długi majówkowy weekend, był ku temu doskonałą okazją. A jego zwieńczeniem stał się X Podkarpacki Jarmark Turystyczny. Moc atrakcji dla każdego, sportowych, kulturalnych, czy po prostu okazji do zabawy sprawiły, że na przemyskie Zniesienie wybieraliśmy się często całymi rodzinami. Impreza była także doskonałą okazją do promocji okolicznych atrakcji turystycznych, czy wyrobów twórców ludowych z naszego regionu.

Weekendowa impreza na Zniesieniu to również V Ogólnopolskie Spotkanie z Piosenką Turystyczną Pod Kopcem.  Podczas dwudniowego koncertu wystąpiło 7 zespołów, z których nie jeden to laureat Giełdy w Szklarskiej Porębie czy łódzkiej Japy, ogólnopolskich festiwali piosenki turystycznej. Koncerty utrzymane były w duchu piosenek turystyczno - studenckich i poetyckich, które znajdują się przede wszystkim w repertuarze Grupy R i Formacji Opowieści Kameralnych. Caryna, poza utworami poetyckimi, wykonuje serbskie piosenki wywodzące się z kręgów bałkańskich. Bez Jacka to typowy zespół grający poezję śpiewaną. Podobnie jak Bieguni wykonujący poezję Jarka Augiewicza. Gwoździem sobotniego programu był występ Domu o Zielonych Progach, zespołu kiedyś związanego z piosenkami  Jerzego Harasymowicza, dziś z poezją i jazzem. W niedzielę występy artystyczne zakończył koncert grupy U studni śpiewającej teksty Adama Ziemianina i własne kompozycje. 

[„Gazeta Przemyska”]



Jechaliśmy kilka ładnych godzin do tego pięknego miasta o bogatej historii, leżącym na przecięciu ważnych szlaków Europy. O tym m.in. opowiadał nam Jurek Krużel, który nas zaprosił na Turystyczny Jarmark i jeszcze do tego zrobił z nami wywiad dla Radia Rzeszów. Widoki mieliśmy z Kopca Tatarskiego przecudowne, bo się wypogodziło i zrobiło gorąco – idealnie jak na plenerowe spotkania!


Cieszyliśmy się ze wspólnego koncertu z FOK-iem z Kielc i Bez Jacka – a pan latający na motolotni nad amfiteatrem „grał” swoje solówki w najmniej oczekiwanych momentach... Jak to w plenerze.

Nasze piosenki przyjęto z radością, więc po zakupieniu wileńskiego (!) chleba na straganie mogliśmy ruszać w drogę powrotną. Nocą autostrada jest dużo mniej zatłoczona niż w dzień...

09.05.2013

Maj jest kobietą, jak mówią poeci, a pewnie chodzi o te zapachy i kolory, które nas czarują teraz dookoła. Majowa aura, przepiękna pogoda, wysoko sięgająca błękitu. Po i przy drodze - wszystko kwitnie – kasztanowce, bzy, drzewa owocowe, pachnie rzepak, wszędzie soczyste barwy na tle ostrej zieleni.

Jedziemy do Zdzieszowic, do stóp Góry Świętej Anny. Te trasę kilkudniową spędza z nami grając na basie Andrzej Kalus. Gramy w Domu Kultury, gdzie nas pięknie zapowiada pani dyrektor, no i – gramy!

Całość fotografują i zapisują na kamerze Rafał Nosal i Marek Zarankiewicz. Wyciskamy z siebie wszystkie soki – dzieląc się ze słuchaczami pożywną treścią ballad. Przepływa dobra energia.

Pakując się po koncercie - słuchamy koncertu słowika, który ma swe stanowisko w pobliżu Domu Kultury. Co za tony!

Wieczór spędzamy z przyjaciółmi, w przytulnej „Bazylii” - Bazylianie, państwo Jelinkowie, Rafał, Marek, Darek (cała Bohema), koncertujemy znowu! Dla samej przyjemności i pięknej muzyki. Wesołe i niesamowite opowieści Marka towarzyszą nam także podczas nocnego już spaceru przez uśpione Zdzieszowice, i następnego dnia rano. Wiemy już więcej o koszeniu trawników przez zakontraktowane owieczki, o sadzeniu i ogławianiu wierzb...

10.05.2013

Jedziemy autostradą aż po Kraków i odpoczywamy w Niepołomicach. Na dziedzińcu zamkowym raczymy się kawą i sernikiem, ja ucinam sobie pogawędkę ze Stańczykiem (por. zdjęcie) i rozmawiamy o naszym być czy nie być? Po drodze - pejzaże nadwiślańskie i fantastyczne Wzgórza Sandomierskie. A wszystko w kwiatach! Oszałamiający urodą maj!

Dojeżdżamy do Klimontowa i dworu w Przybysławicach na Wichrowym Wzgórzu. Jedziemy na zaproszenie Jarosława Paczkowskiego, obecnego właściciela Dworu, przemiłego człowieka i dobrego animatora kultury.

Witały nas tłumnie „panny młode”, czyli kwitnące sady. Co za widoki! Sandomierska Toskania, tak się mówi o tym pięknym krajobrazie. Wieczorem zjechali się słuchacze na koncert, w tym grupa Węgrów, gości Wichrowego Wzgórza. Graliśmy z przejęciem, publiczność bardzo ciepło nas odebrała, zechcieli także z nami śpiewać. Węgierscy słuchacze z uznaniem wyrazili się o dużym (szok, szok, powtarzali) kunszcie U Studni, [„wysokiej klasy” jest Wasze granie ].


Do 3.00 w nocy graliśmy potem i dzieliliśmy się anegdotami z Gospodarzami, Ulą i Jarkiem, i ich przemiłymi córkami, a także „Włóczykijem Michałem”- a największym zaskoczeniem tego wieczoru było dla nas towarzystwo i kunszt muzyczny pana Lecha Skawińskiego, który umiał wyczarować na swym akordeonie setki światów. Jego gwiazda wieczoru świeciła najdłużej.
„Jestem wzruszony jak stary siennik”- powtarzał pan Lech, ciesząc się, że zyskał kompanów do wspólnego muzykowania.

11.05.2013

Gospodarze zatrzymali nas jeszcze do obiadu we Dworze (ten żurek!) – Wojtek zdążył nawet poćwiczyć zadane na studiach etiudy. Wysłuchaliśmy Partity Bacha i Kujawiaka Wieniawskiego – Czemplik ćwiczył w oranżerii i słychać go było na całym wzgórzu.
Z żalem opuszczaliśmy to miejsce z duszą – ile trzeba miłości i starań włożyć, aby stworzyć miejsce, w którym szanuje się historię i naturę, dając szansę przyszłości.

Wyruszyliśmy jeszcze, korzystając z długiego dnia dojazdu do Kielc, aby zwiedzić imponujące ruiny Zamku Krzyżtopór, budowli fundowanej przez Krzysztofa Ossolińskiego. Pomyśleć tylko, że zamek miał tyle okien, ile dni w roku!!! Całe to bogactwo i przepych zrujnował potop szwedzki...

Pod chmurzącym się niebem dojeżdżamy do stolicy województwa świętokrzyskiego. W potężnym WDK zaludniamy salę rycerską – tłumy poszły na darmowe imprezy w miejscowej galerii handlowej, zdaje się grupa PERFECT koncertowała (za darmo)... My zaś – nie za darmo - ale perfekcyjnie i z zacięciem. Gościem była nasza ulubiona Justyna Wojtkowiak, więc wzmocniliśmy brzmienie jej uroczym głosem. Kielce - oczarowane, nawet ci słuchacze, którzy byli już kolejny raz na naszym koncercie (np. państwo Mochoniowie). tego wieczoru oklaskiwano gorąco Andrzeja Kalusa, bowiem tańczył ze swym „wiosłem” ciesząc się ze spotkania.

Nocny powrót do Wrocławia – wiadomo - drogi mniej zatłoczone.

12.05.2013

Urodziny Adama Ziemianina (12.05.1948 r.)- przesyłamy Mu telefoniczne gratulacje i życzenia wszelkiej pomyślności – przed Nim podróż do Rosji a także udział w konkursach literackich. Może zostanie ogłoszony ANGELUSEM Europy Środkowej?

Na popołudnie ruszamy do Oławy k/ Wrocławia. Za oknem leje, ochłodziło się, więc pewnie będzie słabo z frekwencją na koncercie...
Ale nie jest tak źle - zawsze setka osób nie zrażających się złą aurą znajdzie się w Oławie! Przyszli, słuchali, śpiewali! Kupili płyty – no i czegóż chcieć więcej?

Chcieć. Więcej.

To miejsce nazywało się* OK. – i było O.K.
*=Ośrodek Kultury

26.05.2013

Międzychód* w niedzielne popołudnie przywitał nas tablicą z napisem „Międzychód - miasto z pompą”, co wykorzystałam w komentarzu podczas koncertu. Jak jest pompa, to i studnia potrzebna , a w studni – czysta woda. Wiadomo. Czysta woda – to poezja z muzyką. Wiadomo. Żarcik się spodobał, więc atmosfera od początku koncertu zrobiła się bardzo sympatyczna.
Było aż tak wesoło, że Darek nie utrzymał powagi na początku piosenki „Prezent”, w której śpiewamy o lampce nocnej, zakupionej przez Adama dla Marysi (Ziemianinowie), zachwycając się głośno prezentem AAACH! Ponieważ Wojtek się tym razem też „zachwycił”, falsetem i to prosto do ucha Darka, ten wybuchnął gromkim śmiechem. Potem publiczność włączyła się do zabawy i „achnęła” razem z nami.

Koncert miał swój zwykły przebieg, ale niezwykłe było zakończenie tego spotkania. Na drugi bis wyszliśmy poza mikrofony na proscenium, aby nauczyć refrenu „Cyrklowo i linijkowo...” naszych słuchaczy w Międzychodzie. A Oni – przybiegli pod scenę, aby być naprawdę BLISKO! Wspólne śpiewanie się udało, a to przecież nowa piosenka. O śpiewaniu starych nawet nie wspominam, bo wtedy widownia śpiewa zgodnym chórem. Szkoda, że nie zrobiliśmy zdjęcia, bo to był fantastyczny moment. Będziemy go więc słownie - z radością - wspominać.

Po koncercie słuchacze nabywali nasze płyty, rozmawialiśmy, komentowaliśmy, składaliśmy autografy... sam miodek! I jeszcze kwiaty dostaliśmy! I ekipa młodych muzyków zagrała po koncercie z Wojtkiem Ave Maria(na dwoje skrzypiec i „przytup”)… i robiliśmy pamiątkowe fotki... no, wiecie, dla takich chwil warto pokonywać setki kilometrów.

W drodze powrotnej na niebie świecił bajeczny Księżyc – trzeba go wielką literą zapisać, bo był wielki i zloty, i w pełni!!! Świecił dla wszystkich mam, które tego wieczoru śpiewały dla swoich małych Pociech kołysanki i dla tych, które zawsze na swoje duże Pociechy czekają , wyglądając przez okno...

*Graliśmy w Nadwarciańskim Centrum Animacji Kultury i Ochrony Dziedzictwa Regionalnego „PROM” w Międzychodzie



Czytaj dalej...