Hałasy z trasy
Grudzień
01.12.2013
Lecimy jak na skrzydłach do Bydgoszczy, gdzie czekają na nas fani w sali Kina Adria. Widownia wyrobiona i zorganizowana fachowo przez znakomitą menadżerkę, Kasię Borkowską odbierała nasz występ fantastycznie. Niektórzy byli po raz kolejny na naszym koncercie, ale jakoś nie nudzili się.
Adam Ziemianin został tu bardzo gorąco przyjęty, klaskano Mu bardzo długo w podziękowaniu za Jego 45 lat twórczości!
Korzystaliśmy ponownie z gościny w karczmie „Rzym” w Pawłowicach, gdzie kucharz to mistrz w swojej dziedzinie, a spokój otoczenia pozwala nabrać sił przed dalszą drogą. Nawet specjalnie dla nas przedłużono dobę hotelową, abyśmy mogli jeszcze poćwiczyć nowości i naprawdę dobrze się wyspać. Niemal rok temu spotkaliśmy w „Rzymie” Jana Nowickiego, sławnego aktora. Mistrz słuchał nas wtedy przy „prywatnym stole”, odwdzięczając się za ballady fantastycznie wykonanymi monologami, anegdotami z życia artystycznego Krakowa, wspomnieniami o Piotrze Skrzyneckim. To On orzekł wtedy: „…wiecie, że jesteście mocni jak… (tego porównania nie przytoczę, bo bardzo pieprzne było)? Może wielkich pieniędzy z tego nie będzie, ale jaka satysfakcja!” – no i to wszystko prawdą się okazuje.
02.12.2013

Ruszamy do Torunia – aby w Lizard King, bardzo nowoczesnym, odwiedzanym przez tuzów polskiej sceny muzycznej klubie zaprezentować nasz program. Grzegorz Kiss-Orski, nasz menadżer na Toruń, już po próbie akustycznej wpadł w niekłamany zachwyt, który jeszcze podgrzany został przez koncert właściwy i reakcję publiczności przybyłej na to spotkanie. Naprawdę, żywe reagowanie na słowo i dźwięk tutaj przebiegło wzorcowo – o to nam właśnie chodzi! O porozumienie ze słuchaczami, wówczas nie trzeba nawet żadnych komentarzy między piosenkami... Najwspanialszym komentarzem do rzeczywistości z ostatnich dni jest „Wąwóz naszych czasów” Adasia Ziemianina…
Nocny powrót do domów…
05.12.2013
W Poznaniu spotkaliśmy się ze słuchaczami w legendarnym już Blue Note Jazz Club. Zabrakło miejsc przy stolikach, ludzie porozsiadali się wszędzie, na schodach, na podłodze. Cieszyła się Agnieszka Łomnicka, nasza tutejsza menadżerka, a i my - wiadomo, nieobojętni na ścisk na sali. Zaraz się lepiej gra! Tomek Lewandowski (poeta, pieśniarz) nawet postanowił wysłuchać prawie całego koncertu na stojąco! Miłe z nim spotkanie i dowcipne rozmowy odnotowuję niniejszym.
Publiczność „prawie nowa”, ale chętnie wzięła udział w zabawie na zakończenie spotkania- nauce i wykonaniu refrenu „Cyrklowo i linijkowo”. Zawsze mam tremę przed tym „zabiegiem”, bo musze prawie wykrzykiwać tekst, podpowiadając wersy widowni. Czy to wypada? Ale - tu się udało znakomicie. Poznań był spontaniczny.
Nocujemy w „Lechu” nieopodal Zamku – za oknami zaczyna się wietrzne szaleństwo orkanu Ksawery.
06.12.2013

Od rana na dworze zawierucha! Towarzyszyła nam w drodze do Piły - burza śnieżna, oblodzenie drogi, korek dwugodzinny w Ujściu, gdzie jest potężny spadek terenu i zakręty – zakorkowało się, gdy TIR-y usiłowały pokonać tę przeszkodę. Groźnie było i niebezpiecznie. Słuchaliśmy przez CB Radio „audycji” w wykonaniu polskich kierowców – co za bluzgi! Nie do powtórzenia. Na szczęście po chwili rozpaczy bezradnych wędrowców - ludzie się zorganizowali, jakoś jeden drugiego holował, pojawiły się witane przekleństwami solarki, żarty, dowcipniejsze komentarze, i wreszcie konwój ruszył. Wszystko oczywiście w zawiei.
Do Piły zdążyliśmy na czas, modląc się po cichu, by prądu nie zabrakło na wieczorny koncert. Co nastąpiło.
Publiczność przybyła licznie, choć nie wszystkim, którzy zarezerwowali bilety udało się dojechać do Regionalnego Centrum Kultury. Wspólne śpiewanie, atmosfera już prawie świąteczna! Zabrakło nam płyt dla fanów chcących kupić naszą CD… Na pewno tu jeszcze wrócimy.
Po wspaniałej kolacji u przyjaciół (było przy świecach, bo większość Piły pogrążyła się w ciemnościach z powodu nagłej wizyty Ksawerego) zanocowaliśmy w hotelu „Gromada” . Uprzejma recepcjonistka zarezerwowała dla nas pokoje od zawietrznej, by łomotanie wiatru nas nie budziło…
07.12.2013
Najkrótsza trasa do Żnina była właściwie nieprzejezdna, trzeba było nakładać drogi, przez Bydgoszcz, by dotrzeć po lodzie, po „zawiewkach”, pod nawisami śniegowymi, omijając zatory TIR-ów, do zacisznego Żnińskiego Domu Kultury. Na koncert charytatywny zaprosiła nas Grupa SIM PCK MOPS Zespół Interdyscyplinarny w Żninie. Dochód z biletów przeznaczono na świąteczne paczki dla potrzebujących dzieci.
W rozmowie z panem dyrektorem ŻDK padło wiele komplementów pod naszym adresem, a także ciekawych refleksji na temat tego, czym jest rozrywka, a czym Kultura. No właśnie - nie wszędzie to się rozróżnia, nie wszędzie wspiera kulturę wysoką, nie wszędzie dba o edukację artystyczną. A w Żninie - TAK! Dziękujemy.
22.12.2013

Na zaproszenie księdza Tomka ruszyliśmy już w świątecznym nastroju do Dolska, gdzie mogliśmy spotkać się z publicznością w nowo odrestaurowanym Domu Katolickim. Ciepło, miło, tłoczno! Choinka w rogu sceny była żywym dowodem na to, że Święta już za pasem!

„Wydarzenie ściągnęło wielu fanów, tuż przed godziną 17.00 sala wypełniona była po brzegi” – jak donosiła miejscowa prasa w komentarzach pokoncertowych. Nasze propozycje przyjęto bardzo łaskawie, a koledzy dokonali „wyczynu”, łącząc błyskawicznie różne kable i przetworniki, aby gitara Darka , która zamilkła z niewiadomych przyczyn nagle w trakcie utworu – mogła zabrzmieć triumfalnym solo w finale. I takie historie się zdarzają - dla nas to była straszna nerwówa, a publiczność wyciągała z ciekawością szyje, czy też uda się techniczne zawiłości pokonać „na czas”. Wspólne śpiewanie w finale i powtarzanie refrenu „Cyrklowa i linijkowa” było rodzajem nagrody, deseru.
Po koncercie zwiedziliśmy też bardzo interesujący obiekt - plebanię, która ozdobiona jest przepięknymi freskami z XVII / XVIII wieku! Gospodarz, ks. Tomek zajmująco opowiadał o swoich poprzednikach w tym gospodarstwie; trzeba przyznać, to wyjątkowe miejsce, a i wyjątkowi ludzie zarządzali nim przez wieki.
Składając sobie nawzajem życzenia wesołych Świąt – rozjechaliśmy się do domów i rodzin, aby w starym roku zagrać jeszcze raz - w Gostyniu.
28.12.2013

Jak na skrzydłach zjechaliśmy do Bazyliki na Świętej Górze, by wziąć udział w Oratorium Bożonarodzeniowym „Świętogórska Kolęda”. Organizatorzy - Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera, a wśród nich - nasz przyjaciel Wojtek Czemplik – ułożyli gęsto tkany scenariusz koncertu. Przyjechał z Krakowa Paweł Orkisz z Jarosławem Miszczykiem, Andrzej Stagraczyński i Ryszard Żarowski z Wrocławia, z U STUDNI – Wojtek Czemplik i Ola Kiełb z fragmentem WYSPY (Justyna i Hania Wojtkowiak), Joanna Gogulska z podopiecznymi chórzystkami z Tuliszkowa (TuliBabki i TuliNutki), wokalistki Studia Piosenki Ostrowskiego Centrum Kultury z Ostrowa Wielkopolskiego… No i – publiczność z okolicy.

Bazylika wypełniona po brzegi dobrymi życzeniami, pięknymi melodiami, tradycyjnymi i nowo ułożonymi już w XXI wieku – autorskie ballady Pawła i Oli – zabrzmiały one nadzwyczajnie w sakralnym wnętrzu, słynącym z urody i specjalnej akustyki (tę ogarniał Łoś, czyli Wojtek Gołosz, nasz akustyk). Przepływała dobra energia, krzepiące treści. Urodziny Jezusa wspominamy co roku – co jest dla wielu zwykłą tradycją, ten wieczór jednak, pełen muzyki, tuż po Bożym Narodzeniu – był naprawdę niezwykły. Nastrój i podniosły, i radosny udzielił się wszystkim uczestnikom. Muzykowaliśmy jak przy rodzinnym stole, przy choince, dzieląc się słowem, które, jak wiadomo, ma ogromną moc.
Zostały na pamiątkę piękne zdjęcia i nagrania- dostępne na stronie Stowarzyszenia…
Przed nami – nieznane: Nowy Rok 2014.
